text
stringlengths
0
85
potwierdza najgorsze.
Ku藕war.
- Dosy膰 tego.
Przez ca艂e zebranie rady siedzisz tu i prykasz.
- Co tam pryka, pierdzi.
- Id藕 si臋 cz艂owieku zesraj, a nie
smrodzisz ludziom pod nosem.
- A to ten tak pierdzi.
- Dajcie spok贸j, to krzes艂o.
- Krzes艂o tak 艣mierdzi pierdni臋ciem i chuj wie czym jeszcze?
- Upomnienie!
- Zakrada si臋 w nocy do mieszka艅 m臋偶czyzn i bezlito艣nie ich analizuje.
Pedalski w艂amywacz II.
Na ko艅cu chuja ma n贸偶.
Pedalski w艂amywacz II.
W grudniu, na kasetach VHS.
G臋sia sk贸rka.
Murowana.
- Kurwa.
Moja dynia.
Pi膰.
Woda.
Kto by pomy艣la艂.
Taka ma艂a kreseczka nad o,
a tyle zmienia.
Czekaj, czekaj, jak to by艂o?
Wracali艣my z misji.
Dolecieli艣my do bazy i ju偶 by艂em nie藕le zrobiony.
Potem kantyna.
Nic wi臋cej nie pami臋tam.
- Tytus.
Musimy pogada膰.
- Torpeda.
Co robisz w moim mieszkaniu?
Pedziu.
I to jeszcze w nocy.
Jak ten
Pedalski W艂amywacz.
- Bomba!
Jest czternasta!
Cz艂owieku co si臋 z tob膮 dzieje?
Czy ty w og贸le pami臋tasz co wyprawia艂e艣?
Ja rozumiem napi膰 si臋 po udanej misji.
Rozumiem nawet pojecha膰 na dziewczynki,
ale z tym klasztorem 偶e艅skim to przesadzi艂e艣.
Z fiutem na wierzchu gania膰 zakonnice?
A dzielnica kosmit贸w sprzymierzonych?
Na co ci by艂o tyle lusterek samochodowych?
O spalonej stacji benzynowej nie wspomn臋.
Za co? Za paczk臋 fajek i orzechowego Pawe艂ka?
- I co, 偶e niby ja to sam zrobi艂em?
- Tego nie powiedzia艂em.
Ale Gu艣 przyszed艂 dzisiaj do pracy.
Dosta艂 zjebk臋 w gabinecie.
Zreszt膮 to co innego.
Kurvinoxy maj膮 chlanie we krwi.
Rodz膮 si臋 z tym, ale ty syn alkoholika?
- Jakiego alkoholika?
- A my艣lisz, 偶e przez co Bogdan mia艂 pseudonim Lufa?
No przecie偶 nie od pistoletu.
Bomba, kr贸tko.
Tym razem ci podaruje.
Ale jeszcze jeden taki numer
to si臋 pogniewamy.
Trze藕wiej, wpisa艂em ci N呕-te.
- Kurwa.
Co si臋 ze mn膮 dzieje?
- No nareszcie. Mo偶emy kontynuowa膰.
Ku藕war.
Zajebista sala, ale pog艂os, jak w tunelu.
Raz na 100 milion贸w lat kosmos ko艅czy si臋 i odbudowuje na nowo.
A wszystko przez komet臋 Ku藕war.
Zajebiste.
I 偶yj膮c膮 na niej ras臋 kosmit贸w.
Bengalowie.
- Panie marsza艂ku, z ca艂ym szacunkiem, wszyscy to wiemy.
- To mi oszcz臋dzi troch臋 czasu.
Przejd臋 od razu do sedna.
Bengalowie nie bior膮 je艅c贸w.
Niszcz膮 wszystko, co napotkaj膮 na swej drodze.
Zniszcz膮 t膮 galaktyk臋, nast臋pn膮 i nast臋pn膮.
I jeszcze jedn膮, a偶 ca艂y kosmos p贸jdzie si臋 jeba膰 psu w dup臋.
Potem znikn膮 na kolejne 100 milion贸w lat.
I tak w ko艂o Macieju.
- W takim razie pakujmy si臋 i spierdalajmy, Kurvix jest pierwsza.
- I gdzie uciekniesz, durniu?
Ju偶 m贸wi艂em.
Przed nimi nie ma ucieczki.
To koniec.
Koniec naszej rasy,